Jestem Józwa Mintoft-Czyż, w skrócie – Mintoft.
Piszę teksty, muzykę, wiersze i utwory instrumentalne, lubię wyrażać się za pomocą rysunku, malarstwa, collage’u, różnych form graficznych. Śpiewam głównie własne piosenki, przede wszystkim po francusku i po polsku. Zdarza mi się interpretować wiersze znanych lub mniej znanych poetów, często komponuję do nich muzykę.
Gram na gitarze klasycznej, na fletach prostych, na harmonijkach ustnych, instrumentach perkusyjnych. Występuję też w różnych formacjach muzyki improwizowanej.
Urodziłem się w Sopocie i żyłem tam przez pierwsze 9 lat w domu dziadka ze strony ojca. Dziadek był inżynierem i współpracował przy budowie portu w Gdyni. Nie zdążyłem go poznać, ale wiem, że grał na altówce. We trójkę, razem ze swoją starszą siostrą na pianinie i młodszym bratem na wiolonczeli, grali muzyki kameralną. Po dziadku mój ojciec odziedziczył zamiłowanie do muzyki poważnej.
Tak się złożyło, że ojciec i jego brat próbowali sił w grze na gitarze – z różnym skutkiem. Ojciec miał magnetofon i ogromne głośniki, które sam skonstruował. Mały Mintoft bryka do rytmu flamenco, do muzyki Andów, Charlesa Aznavoura, który już wtedy był bardzo znany, i oczywiście Simona i Garfunkela…
Moja matka, choć nie zna się na muzyce, lubi polskie, ludowe piosenki i śpiewa mi je swoim pięknym, melodyjnym głosem. Pieśni te są echem naszej bolesnej przeszłości i to przy nich właśnie dorastałem.


W 1974 roku ojcu udaje się dostać pracę w Algierii i wyjeżdża do Afryki północnej. Dołączę do niego 2 lata później. Mam 9 lat i zapisują mnie do szkoły L’école des Pins w Algierze. W ogóle nie znam francuskiego, wrzucają mnie na głęboką wodę.
Na pierwszą Gwiazdkę w Algierii ojciec zabiera mnie na Saharę. Przy miniaturkowym ognisku – drewno na pustyni jest rzadkością – w totalnej ciszy, wydobywa z gitary parę nut. Tę samą gitarę dostanę od niego później w prezencie.
W 1982 r. w Polsce trwa stan wojenny i rodzice podejmują decyzję o wyjeździe do Kanady. Opuszczamy Algierię, by znaleźć się w Belgii, która ma być jedynie przystankiem (mój ojciec pracuje w belgijskiej firmie). Nigdy nie dotrzemy do Kanady – ,,tam jest za dużo komarów” – mówi mój ojciec i cała rodzina pozostaje w kraju Tintin, piwa i Mannekin-Pis.
W Brukseli uczęszczam do szkoły muzycznej w Uccle. P. Daniel Lefèbvre uczy mnie solfeżu (nadal się go uczę) oraz chodzę na lekcje gitary klasycznej do P. Annie Cattelain, wybitnej pedagog, której udaje się zaszczepić we mnie miłość do tego wymagającego i trudnego instrumentu.
Równolegle zaczynam pisać swoje pierwsze wiersze, z których często powstają piosenki. Odkrywam Jacques’a Brela, Georges’a Brassensa i Léo Ferré, słucham ich bez przerwy. Pierwsze koncerty daję razem z Renaud Lhoest, Didier Fontaine i Nicolas Thys w brukselskich knajpkach, które już zresztą nie istnieją – takich, jak l’Echaudé czy French Cancan.


W roku 1992 rodzi się moja pierwsza córka, Małgorzata. Zaczynam pracę jako sprzedawca płyt CD w sklepach o poetyckich nazwach typu Music Inn, Video Square, Inno Louise. Dzięki temu – początkowo czysto zarobkowemu – zajęciu poszerzam swoją kulturę muzyczną, mam dostęp do wszystkich gatunków i rodzajów muzyki ze świata i mogę słuchać jej do woli! Jest to też dla mnie rodzaj pocieszenia po rozwodzie…
W roku 1996 pracuję jako rekwizytor w teatrze wędrownym Théâtre de l’Equipe i komponuję muzykę do prezentowanej przez teatr sztuki Alfreda de Musset : Il ne faut jurer de rien (Nie trzeba się zarzekać). Publiczność mamy szczególną: gramy głównie w więzieniach, domach spokojnej starości czy w małych salach na belgijskich przedmieściach.


2005 dostaję propozycję pracy w Warszawie, w firmie Pol-Assistance, która poza nieustanym dzwonieniem telefonów, z muzyką nie ma nic wspólnego. Zostaję w Polsce, poznaję swoją przyszłą żonę i w roku 2010 na świecie pojawia się moja druga córka, Antonina. Moment jej narodzin na nowo ożywia we mnie potrzebę śpiewania i grania, piszę dla Antoniny piosenkę « Mon bébé qui valse ».
Trzecia córka, Zofia, rodzi się w roku 2011 i wtedy wydaję własnym nakładem swój pierwszy autorski album « Mintoft chante Mintoft ». Nagrywam go w Belgii razem ze starymi znajomymi, którzy w międzyczasie są już zawodowymi muzykami: mowa o Renaud Lhoest, Didier Fontaine i Nicolas Thys, oraz Sigrid Vandenbogaerde na wiolonczeli. Występuję również, z własnymi piosenkami w języku francuskim, w różnych miastach Polski, towarzyszy mi gitarzysta z Białegostoku, Krzysztof Kummer.
W 2018 spotkanie z basistą i producentem Pawłem Steczkowskim zaowocuje wydaniem kolejnej płyty, zatytułowanej ,,Nosorożec’’, na której większość tekstów piosenek jest w języku polskim, moim języku ojczystym. Pojawiają się na nagraniach tacy polscy muzycy, jak Marcin Jahr, Jacek Mielcarek i Tadeusz Czechak.
Wydałem również (w edycji limitowanej) płytę zatytułowaną « Moment », poświęconą pamięci buddyjskiego nauczyciela z Tybetu, Chogyama Namkhaia Norbu. Udział w nagraniu wzięli : polski klawiszowiec Andrzej Rejman, gitarzysta irański Mehdi Gholami i kurdyjski muzyk grający na dafie, Arad Emagholi (daf to duży bęben, popularny głównie na Środkowym Wschodzie).
Obecnie gram w trio z Janem Woźniakiem na kontrabasie i z Adamem Rozenmanem na perkusji.
